19 grudnia 2017

"Psiego Najlepszego" czyli BYŁ SOBIE PIES na święta W.Bruce Cameron


Już dawno nie spotkałam się z tak uroczą historią, jaką jest "Psiego Najlepszego" czyli pies na święta. Autor książki w świetny sposób uświadamia nas, że pies może odmienić życie człowieka i stać się nieodłącznym towarzyszem w codziennych obowiązkach. Nigdy nie jest za późno na zmianę własnego życia. Joshowi udało się to zrobić za sprawą małych psiaków, które skradły jego serce i wkupiły się w jego łaski. Może ta historia to recepta na szczęście, kto wie? :) 

Poukładane życie Josha zmienia się, gdy pewnego dnia puka do niego sąsiad z prośba, by ten zaopiekował się jego ciężarną suczką Lucy. Mężczyzna niechętnie przystaje na propozycję sąsiada i wręcz od razu odmawia. Lecz ten nie pozostawia mu innej możliwości jak tylko przyjąć Lucy do domu, ponieważ zostawia biedną suczkę pod drzwiami Josha i w pośpiechu odjeżdża. Jak szybko się okazuje, mężczyzna nie jest w stanie oprzeć się urokowi Lucy i jej głębokiemu spojrzeniu brązowych oczu. Postanawia zaopiekować się pieskiem oraz jej szczeniakami najlepiej, jak tylko potrafi. 

Nie wiedząc co robić Josh zwraca się o pomoc do schroniska, gdzie pracuje urocza Kerri - opiekunka czworonogów, która godzi się, by pomóc Joshowi w opiece nad zwierzakami. Razem przygotowują szczeniaki do świątecznego programu adopcyjnego. Jednak z biegiem czasu Josh zda sobie sprawę, że nie wyobraża sobie życia bez futrzanej rodzinki i Kerri. 

Jak tylko ujrzałam tę książkę w zapowiedziach, to od razu wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać. Jestem zagorzałą miłośniczką psów, więc moje oczekiwania co do tej historii były bardzo wysokie. Czytanie jej to była czysta przyjemność. Przyznam szczerze, że z początku nie mogłam wgryźć się w fabułę. Sama nie wiem czemu tak było, trochę irytował mnie główny bohater, który był taki nijaki. Dopiero po jakiś 100 stronach, może mniej zaczęłam odkrywać jego dobre serce i godne podziwu zachowanie. Bowiem nie każdy z nas przyjąłby pod swój dach ciężarną suczkę i jej szczeniaki, a do tego zaopiekował się nimi i pomógł im przystosować się do życia od małego szczeniaka. Josh to taka miła postać, którą darzy się sympatią. 

W.Bruce Cameron potrafi prowadzić akcję w sposób na tyle interesujący, by czytelnikowi nie chciało się odrywać od lektury. W dodatku lekki styl pisania autora i prosty język sprawiają, że czyta się tę książkę z łatwością. Zgraja szczeniąt, które odgrywają znaczną rolę w powieści, skupiają na sobie całą uwagę. Gdy czyta się ich poczynania to, aż serce rośnie i zdajemy sobie sprawę, że w pewnym momencie czujemy, że bardzo się z nimi zżyliśmy i nie wyobrażamy sobie lektury bez tych małych, słodkich istotek. Autor zaimponował mi swoim podejściem do charakterystyki i przedstawia postaci psa w książce. Zrobił to tak precyzyjnie, że można stwierdzić iż piesek może mieć barwniejszą osobowość niż niejeden ludzki bohater. Zabrakło mi trochę tego, że Cameron nie skupił większej uwagi na postać Kerri, która była równie interesującą postacią, co Josh czy zwierzaki. 

Autor książki tą historią przekazuje nam swoją miłość do psów. Podzielam ją w pełni, ponieważ odkąd sama mam czworonoga w domu, tak teraz nie wyobrażam sobie życia bez tego małego stworzenia. Josh poczuł to samo, ponieważ po pewnym czasie zdał sobie sprawę, że jego życie już nigdy nie będzie takie szczęśliwe, gdy odda małe szczeniaki do adopcji. 

Historia Josha i jego futrzanej rodzinki pokazuje najpiękniejsze strony relacji pomiędzy psem, a człowiekiem, czaruje ciepłem oraz niewielką nutą refleksji, która płynie prosto ze środka powieści. Uświadamia jak ważne jest, by cieszyć się teraźniejszością, zapomnieć o przeszłości i zaakceptować to co tu i teraz i zacząć żyć pełnią życia. Dużym plusem powieści jest połączenie humoru z chwytającymi za serce scenami, co daje wzruszająca, klimatyczną historię obyczajową, która skradnie serce niejednemu czytelnikowi. Jeśli poszukuje uroczej historii, która wprawi was w radosny i świąteczny nastrój - to ta pozycja sprawdzi się idealnie. Aż żałuje, że przeczytałam ją już, a nie zostawiłam sobie na czas Wigilii i świąt, żeby poczuć magię tej książki z kubkiem kakao w ręce i choinką w tle. 

Zamierzacie sięgnąć po "Psiego Najlepszego" ? ;) Czytaliście już "Był sobie pies" ? Jesteście miłośnikami tych historii ? :)

15 komentarzy:

  1. Chcę przeczytać tę książkę i myślę, że mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Książka godna uwagi, szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo chętnie spędzę z tą książką świąteczny czas.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobała mi się głębia tej prostej historii. Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na to, że pies to nie zabawka na chwilę, tylko istota żywa i czująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam żadnej z tych tytułów, ale oglądałam tą książkę w "biedronce" i się zastanawiałam czy warta przeczytania?...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie jakoś odrzuca od tej książki. Może kiedyś ją przeczytam, ale póki co mi się nie pali.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że po tę książkę nie sięgnę. Wydaje mi się, że jakoś mnie nie porwie, będzie nużąca i nijaka, a ja lubię porywające i zapadające w pamięć książki. Na razie odkładam ją na bok. :)

    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym roku już na pewno jej nie przeczytam, ale na przyszłe święta to pozycja numer jeden u mnie! ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie możesz sięgnąć po nią w każdej chwili :) Niezależnie czy są święta, czy ich nie ma :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Oglądałam "Był sobie pies" i płakałam z 5 razy, aż boję się sięgnąć po tę książkę!

    http://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka moim zdaniem nie jest, aż tak wzruszająca jak "Był sobie pies" :) Także możesz czytać spokojnie :)

      Usuń