21 lipca 2017

"Wszystko, co w tobie kocham" - Samantha Young


Jak przyjemnie było wrócić do moich ulubionych bohaterów z miasteczka Hartwell. Ta przerwa od czasu przeczytania pierwszego tomu nie trwała długo, ponieważ miałam przy sobie już obie części i zaraz po skończeniu "To, co najważniejsze" zabrałam się za nią. Druga część podobała mi się jeszcze bardziej. 


"Wszystko, co w tobie kocham" opowiada historię Bailey Hartwell, która stworzyła sobie w miasteczku swoją mała bezpieczną przystań, gdzie w pełni oddaje się prowadzeniu swojego pensjonatu, ma wielu oddanych przyajciół, każdy w mieście traktuje ją jak członka rodziny. Przy swoim boku ma mężczyzne, z którym łączy ją wieloletni związek. Niczego więcej jej do szczęścia nie trzeba, nawet słowne potyczki z Vaugnem Termainem traktuje jak źródło rozrywki. Gdy po dzięsięciu latach rozpada się jej związek  z Tomem, Bailey będzie musiała zmierzyć się z brutalną prawdą, a mianowicie z tym, że zawsze decydowała się na wygodne i bezpieczne rozwiązania w życiu. Gdy to straci zrozumie, że jej uczucia do Vaughna, to nie nienawiść, a raczej pożądanie, przed którym usilnie próbowała się bronić. 

Już w pierwszym tomie autorka dała nam do zrozumienia, że między tą dwójką, aż iskrzy. Ich potyczki słowne zawsze wywowały dużo śmiechu. Podejrzewałam, że ta wzajemna niechęć do siebie prowadzi do jednego, że im na sobie bardzo zależy. Bailey, to zdecydowanie typ kobiety, którą chciałabym się stać. Pomimo tego, że dosłownie w jednym dniu zawalił się jej cały świat, to ona pokazała swoją siłę, nie załamała się tylko pokazała światu środkowy palec. Samantha po raz kolejny przedstawiła postacie w taki sposób, że każdy z nas od początku darzy ich ogromną sympatią, uznajemy ich za swoich przyjaciół. Główna bohaterka najbardziej skradła moje serce, ponieważ była taką pozytywną osobą, niosąca każdemu pomoc, ale w bardzo wyrafinowany sposób. I to właśnie ta cecha jej osobowości przyciagała do niej tyle osób. Uległ jej urokowi także Vaughn, który został przedstawiony jak facet, który myśli tylko o pieniądzach i kobietach na jedną noc, a w rzeczywistości skrywał pod tą maską bezwzględności, bardzo słodkiego, troskliwego i opiekuńczego mężczyznę. 

Samantha Young pisze dobre historie miłosne, które spodobają się każdej kobiecie. Bardzo spodobało mi się przedstawienie historii Bailey i Vaughna w sposób od nienawiści do miłości. Autorka potrafi idealnie oddać chemię między bohaterami tworząc przy tym przezabawne potyczki słowne. 

W tej części bardzo dużo się dzieje, nie będę wam zdradzać za dużo szczegółów, żeby nie zespuć wam radochy z poznania tej historii. "Wszystko co w tobie kocham" to idealna pozycja na letnie wieczory. Pozwoli wam się zrelaksować i zagłębić w życiu bohaterów. Wielkim plusem tej serii jest stworzone przez autorkę miasteczko Hartwell, gdzie ludzi go zamieszkujący są dla siebie życzliwi, pomocni i zachowują się jak jedna wielka rodzina. W tej części do tej rodziny dołącza Vaughn, który do tej pory utrzymywał się z boku, nie angażował się w sprawy miasteczka. Jest to postać, która wreszcie zabiera głos i pokazuje nam cząstkę siebie, dzięki czemu możemy odkryć jakie czynniki wpłynęły na jego osobowość i co spowodowało jego zmianę na lepszego człowieka. 

Ogromnie liczę na kontynuację tej serii. Ciężko mi się rozstać z tymi bohaterami i urokiem miasteczka Hartwell. Pozostało jeszcze kilku bohaterów, których życiorys z wielką chęcią poznam bliżej. 

Za książkę dziękuje bardzo Wydawnictwu Burda Książki.

9 komentarzy:

  1. Zawsze przyjemnie wraca się do lubianych bohaterów, sama sporo wiem na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mogłabym zasięgnąć po ten tytuł. ♥

    Pozdrawiam
    Hania z http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna historia, bardzo dobrze się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę się zabrać za tę książkę i za pierwszy tom!

    OdpowiedzUsuń
  5. super książka będę musiała przeczytac! pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wpisać tę serię na listę must have :) świetna recenzja!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaje się nawet ciekawa, choć jest zupełnie inna od tego co czytam. Być może kiedyś ją przeczytam.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń